Poniżej znajdziesz poprawną odpowiedź na krzyżówkę Parma, skoczek narciarski, jeśli potrzebujesz dodatkowej pomocy w zakończeniu krzyżówki, kontynuuj nawigację i wypróbuj naszą funkcję wyszukiwania.
Dawid Góra 25 Lutego 2023, 07:30. Archiwum prywatne / Klaudia Zawistowska / Na zdjęciu: Apoloniusz Tajner. Dawne gwiazdy po latach. "Poszedłem złą ścieżką". Tekst w ramach serii "Skoczków
Adam, skoczek narciarski; nasz najlepszy skoczek narciarski; Jakub czeski skoczek narciarski ; Stanisław, skoczek narciarski; były trener skoczków narciarskich; Simon, szwajcarski skoczek narciarski Tajner, były skoczek narciarski; część skoczni narciarskiej przed progiem Wolny, skoczek narciarski; Piotr, polski skoczek narciarski
Mistrz świata, olimpijczyk, czterokrotny zdobywca Pucharu Świata w skokach narciarskich. Po zakończeniu kariery skoczka kierowca rajdowy. Obecnie dyrektor koordynator ds. skoków narciarskich i kombinacji norweskiej w Polskim Związku Narciarskim. 2. Początki. Adam Henryk Małysz urodził się 3 grudnia 1977 r. w Wiśle (woj. śląskie).
Tomisław Tajner, były skoczek narciarski, olimpijczyk z 2002 roku i syn byłego trenera reprezentacji Polski w skokach - Apoloniusza Tajnera, wystąpił gościnnie w teledysku Michała Wiśniewskiego "Filiżanka", zapowiadającym premierę płyty "La Revolucion". Jeszcze kilka lat temu Tajnerowi wróżono wielką karierę.
były prezydent Finlandii, Lauri ★★★★ sylwek: PUIKKONEN: Jari, fiński skoczek narciarski z lat 80.
Wt1rm. Drodzy zebrani, To jest temat, w którym znajdziesz odpowiedź na wskazówkę Skoczek narciarski, Piotr … dla gry Krzyżówki wyspy . Najpierw pojawił się Wyspa 5 Poziom 1 Hasło 1 i mogą być dostępne w ramach innych zagadek. Ta gra jest doskonała, jest bardzo dobrze zaprojektowana i kiedy ją sfinalizowaliśmy, dzielimy się wszystkimi odpowiedziami na temat tej gry. Więc o innych odpowiedziach z gry Krzyżówki wyspy, będą aktualne podczas gry. Odpowiedzi na wszystkie wskazówki będą dla Ciebie dostępne, a jeśli masz jakiś komentarz, chętnie go rozważę w przyszłych aktualizacjach. Odpowiedź to : ŻYŁA Pamiętaj, że zawsze będę wspominał główny temat gry : Krzyżówki wyspy Odpowiedzi, link do aktualnego poziomu : Wyspa 5 Poziom 1 Hasło 1 Krzyżówki wyspy i link do następnej wskazówki Krzyżówki wyspy Koncertowa lub narciarska. oraz link do następnej wskazówki: możesz chcieć poznać treść pobliskich tematów, aby linki te poinformowały Cię o tym! Prosze podziel sie z nami swoja opinia. Zawsze są mile widziane. Czy zastanawiałeś się więc nad zostawieniem komentarza, poprawieniem błędu lub dodaniem dodatkowej wartości do tematu? Zamieniam się w słuch…. This website uses cookies to improve your experience. We'll assume you're ok with this, but you can opt-out if you wish. Cookie settingsACCEPT
SłowoOkreślenieTrudnośćAutorOLE... Gunnar Fidjestoel, skoczek narciarski★★★★★LARSBystoel, skoczek narciarski★★★SVENHannawald, niemiecki skoczek narciarski★★TAMIKiuru, fiński skoczek narciarski★★★★★OPAASVegard, skoczek narciarski★★★★★PETERZonta, skoczek narciarski★★★★★RISTOJussilainen, skoczek narciarski★★★THOMADieter, niemiecki skoczek narciarski★★★★★ROBERTMateja, skoczek narciarski★★SIGURDPettersen, skoczek narciarski★★★MICHAELUhrmann, niemiecki skoczek narciarski★★★★★NICOLASDessum, skoczek narciarski★★★★NIKKOLAAri-Pekka, fiński skoczek narciarski★★★PETERKAPrimoż, skoczek narciarski★★★ROBERTOCecon, włoski skoczek narciarski★★★SCHMITTMartin, niemiecki skoczek narciarski★★★MASAHIKOHarada, skoczek narciarski★★★NIEMINENToni, fiński skoczek narciarski★★★NYKAENENMatti, fiński skoczek narciarski★★★PETTERSENSigurd, skoczek narciarski★★★APOLONIUSZ... Tajner★★★TOMISŁAW... Tajner (syn b. trenera)★★★?alpejski halny
W pierwszym skoku Stoch skoczył 123,5 m, przez co na półmetku zawodów zajmował dopiero 25. miejsce. - To był zdecydowanie mój błąd. Odbijać się z powietrza... nie tędy droga. Totalnie spóźniony błąd, zresztą drugi też, choć tu włożyłem więcej energii witalnej. Postarałem się, żeby był na dobrym poziomie - powiedział Stoch. - Zdecydowanie zabrakło energii. Nogi chciały jeszcze robić, głowa powiedziała, że ma wolne. Nie było między nimi połączenia, no i tyle - dodał. - Oczywiście, że to efekt zmęczenia. To były dwa długie, intensywne tygodnie. Chcemy wrócić do domu, zregenerować się, wyciszyć. Mimo że dało mi się to mocno we znaki, był to niesamowity czas, bo wspiąłem się na wyżyny. Tych parę dni bez zawodów sprawi, że w Zakopanem będzie OK - zaznaczył Stoch. PŚ w Titisee-Neustadt: Granerud wrócił na tron. Słabszy dzień Stocha Zawody na Wielkiej Krokwi odbędą się już w najbliższy weekend. W stolicy polskich Tatr - podobnie jak i na pozostałych zawodach Pucharu Świata w tym sezonie - będą puste trybuny. - W dalszym ciągu nie wyobrażam sobie tego, że nie będzie kibiców. Taka jest sytuacja, musimy to zaakceptować. Trzymajcie kciuki, wysyłajcie dobrą energię, my będziemy ją łapać oraz wkładać w nogi i w głowę - skwitował Stoch. Skoczek z Zębu startował w niedzielę jako trzeci skoczek od końca w pierwszej serii, a w drugiej jako szósty z kolei, musiał więc uwijać się jak w ukropie, by zdążyć na bus, który zawoził zawodników na górę obiektu. - Dobrze, że mi nie odjechał, bo miałem bilet miesięczny - zażartował Polak. - Bywały już takie konkursy. Rzeczywiście człowiek musi się spieszyć, jak najszybciej zapakować swoje rzeczy do plecaka i biec na górę. Miałem tam jeszcze parę minut, żeby się ogarnąć, pogadać z trenerem i skoncentrować się przed drugim skokiem.
- Jest siódemka gotowa do rywalizacji na najwyższym poziomie - mówi Apoloniusz Tajner. Zdaniem prezesa PZN, poza liderami, formą mogą błysnąć także Klemens Murańka i Jakub Wolny. W Stefanie Huli obudził się natomiast wielki skoczek. 16 Listopada 2017, 06:00 WP SportoweFakty / Kacper Kolenda / Na zdjęciu: Apoloniusz Tajner Adam Małysz: Start Pucharu Świata w Polsce to nasz atut. Umiemy skakać w Wiśle Daniel Ludwiński, WP SportoweFakty: Pierwszy raz w historii Puchar Świata w skokach narciarskich rozpoczyna się w Polsce. Pod tym względem nowy sezon jest więc wyjątkowy dla naszego narciarstwa. Apoloniusz Tajner, prezes Polskiego Związku Narciarskiego: Powiem szczerze, że dla nas to też było coś trochę sensacyjnego. Do tej pory żaden kraj nie zaryzykował tak wczesnego rozpoczynania Pucharu Świata. Jest to związane z problemami z przygotowaniem skoczni, ze śniegiem, ale my się mimo to odważyliśmy. Jest to ryzyko, ale trochę wykalkulowane, bo wiedzieliśmy, że mamy tory lodowe na skoczni w Wiśle, a to eliminuje problem związany z przygotowaniem rozbiegu. Do tego mamy dobrego partnera z którym podpisaliśmy umowę na naśnieżenie obiektu. To polska firma SuperSnow, która dysponuje urządzeniami do produkcji śniegu. Sprawdziliśmy już wiosną konsystencję tego śniegu i postanowiliśmy zaryzykować. Przekonaliśmy Waltera Hofera i komisję kalendarzową FIS, że podołamy temu zadaniu. Trzy tygodnie temu mieliśmy inspekcję FIS, która sprawdzała nasze przygotowania. Śnieg na skocznię był produkowany od 2 października, a w tym tygodniu jest on rozprowadzany. Mamy go około 2000 metrów sezon był dla naszej kadry doskonały - przyniósł wspaniałe wyniki w Turnieju Czterech Skoczni oraz złoto w konkursie drużynowym mistrzostw świata w Lahti. Latem również było świetnie, bo Dawid Kubacki wygrał klasyfikację łączną Grand Prix. Jaka będzie więc ta zima? Oczekiwania kibiców są duże. One mogą być duże, choć może nie tyle dlatego, że latem było dobrze. Oceniamy tu całość i pamiętamy, że do lata nasi zawodnicy się specjalnie nie przygotowywali. Główna grupa odpuściła letnie konkursy w Japonii czy Rosji, bo byłyby wówczas konieczne dalekie podróże. Wszystko jest podporządkowane igrzyskom olimpijskim. Nasi zawodnicy są dobrze przygotowani do sezonu. Ostatnie zgrupowanie odbyli w Hinzenbach trenując na skoczni z torami lodowymi. Wszystko jest w porządku, więc nie napalamy się na skakanie w Wiśle jeszcze przed treningami. Gdyby jednak Stefan Horngacher taką decyzję podjął, to skocznia powinna być Horngachera będzie to drugi rok pracy w Polsce. W pierwszym roku najpierw odbudowywał zespół i atmosferę, a także wprowadził nowe metody treningowe. Wiele zmienił, a nasi zawodnicy, dla których nie był nowy, całkowicie mu zaufali. Horngacher wszystko scalił i to wszystko odpaliło w sezonie. Tymczasem zwykle jest tak, że to drugi i trzeci rok pracy trenera są najlepsze. Patrząc na lato i nie tyle na wyniki, co na poziom skoków, który się poprawił, możemy spodziewać się wiele. Nic złego nie powinno się stać, więc z większą pewnością możemy powiedzieć, że nowy sezon będzie równie udany jak poprzedni. Sam uważam, że tym razem skoczkowie są przygotowani nawet lepiej niż do zeszłej zimy. ZOBACZ WIDEO: Hit na remis. Brazylia strzelała ślepakami na Wembley - zobacz skrót [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS] Mamy główne imprezy, czyli igrzyska olimpijskie, a wcześniej także mistrzostwa świata w lotach w Oberstdorfie i Turniej Czterech Skoczni. Wszystkie cele trzeba mieć na oku, ale forma przygotowywana jest na połowę lutego. Chcemy, żeby zawodnicy zdobywali medale igrzysk. Ja takie szanse widzę dla naszych skoczków i w obu konkursach indywidualnych i w konkursie mówił pan, że spośród naszych kadrowiczów u progu sezonu wyróżnia się Kamil Stoch. Wygląda więc na to, że lider zespołu niezmiennie pozostaje ten sam?Dla Kamila charakterystyczne jest to, że to nie jest skoczek letni. To jest typowy skoczek zimowy i zawsze największe osiągnięcia ma zimą. Lato i tak wyszło mu zupełnie dobrze, na pewno lepiej niż można było zakładać. Ostatnie zgrupowanie pokazało, że jego forma rośnie. Wygląda na to, że to będzie nasz lider. Są jednak również Maciek Kot, Piotrek Żyła, Dawid Kubacki. Oni wszyscy niewiele spuścili z tonu, więc zima zapowiada się dobrze. Poziomem do naszej czołówki doszedł również Jakub Wolny, podobnie jak Klimek Murańka. Jest też Stefan Hula, w którym na nowo obudził się wielki skoczek. Jest więc siódemka gotowa do sezonu i do rywalizacji na najwyższym poziomie. Lato należało do Dawida Kubackiego, który triumfował w klasyfikacji generalnej Grand Prix. Oczywiście nie musi to mieć przełożenia na zimę, wszak zwycięzcą całego cyklu na igelicie potrafił już być Kento Sakuyama, następnie nie odnoszący żadnych sukcesów na śniegu, ale czy pana zdaniem można się spodziewać, że będzie to sezon Kubackiego?Tego nikt nie wie, natomiast po okresie letnim, gdy był w szczytowej formie, teraz u Dawida jest lekki spadek. To jest pewna prawidłowość w skokach, bo zawodnik nie jest w stanie utrzymywać takiego najwyższego światowego poziomu przez dłuższy czas. Na ogół trwa to przez dwa-trzy miesiące, a potem następują spadki i formę buduje się znowu. Do lutego jest jednak sporo czasu. Dawid ma taki poziom, że nawet gdy teraz ma pewną obniżkę, to i tak powinien być w szpicy. Zmienił styl skakania. Ten proces trwał u niego od dwóch, trzech lat. Jego obecne skakanie jest bardzo dojrzałe, więc w czołówce będzie i głośno się zrobiło o planach znalezienia rozwiązania problemu Andrzeja Stękały i Krzysztofa Bieguna, czyli tych zawodników, którzy nie są już juniorami, a niedawno znaleźli się poza kadrami seniorskimi. Czy jest już pomysł na dalszy ciąg karier tych skoczków?Przede wszystkim trzeba powiedzieć, że oni dwaj są w najlepszym wieku dla skoczka narciarskiego. Jest jeszcze trzeci zawodnik, czyli Bartek Kłusek, który waha się, co robić dalej. Oni wszyscy mają 23-25 lat. To skoczkowie, którzy mieli już dobre wyniki. Biegun wygrał jeden konkurs, Stękała dwa lata temu był jedną z podstawowych postaci naszego zespołu, Kłusek prezentował równy poziom. Szkoda byłoby ich stracić. Postanowiliśmy, że podczas Pucharu Świata w Wiśle rozwiążemy ten problem. Będziemy mieli wówczas na miejscu wszystkich trenerów i wszystkich zawodników. Podejmiemy decyzje, bo chcemy ich uratować dla skoków i nie pozwolić im odejść. Nie wiem jeszcze jak to się rozstrzygnie, ale mamy już pewne warianty do zaproponowania tym zawodnikom. Zdaje się, że to jest w ogóle powracający problem. W narciarstwie alpejskim była podobna sytuacja - Maciej Bydliński nie był już juniorem, ale nie było pieniędzy na powołanie kadry seniorskiej. Zawodnik próbował startować na własny rachunek, ale w końcu skończył miał długo bardzo dobre warunki w latach 2012-2015, gdy osiągał swoje najlepsze wyniki. Miał stworzony własny zespół, który się nim opiekował. W głównych imprezach starty mu jednak nie wychodziły, a potem przyszedł czas na zmianę sposobu finansowania. Doszli bracia Jasiczkowie, więc trzeba było wszystko dzielić. Nie było już tylu środków, żeby stworzyć Bydlińskiemu takie warunki, jak chcieliśmy. Teraz przyszedł taki moment, że rzeczywiście nie ma środków, żeby zabezpieczyć go poza mu pomóc, ale tylko wtedy, gdy pozyskamy sponsora dedykowanego do narciarstwa alpejskiego. Takiego sponsora nie mamy, w związku z czym nie mogliśmy wesprzeć Bydlińskiego. Teraz już na to za późno, bo zabrał się za coś innego. Trudno, ale musimy powiedzieć, że wtedy, gdy najbardziej można było na niego liczyć, nie spełnił oczekiwań. Finansowanie narciarstwa alpejskiego ze względu na wyniki, które są wynikami słabymi i tutaj nie ma się co czarować, jest mniejsze. To jest naturalne. Trzeba się przebijać sportowo i wtedy wyniki finansowe się poprawią. Większy będzie wówczas trzon dofinansowania, czyli środki z sezon Pucharu Świata niedługo rozpocznie także Justyna Kowalczyk. W jej przypadku wszystko podporządkowane jest jednak igrzyskom i pucharowe starty są tylko drogą do finałowego celu. Dokładnie. Cały program jest przygotowany tak, żeby 25 lutego, w ostatnim dniu igrzysk olimpijskich, przyszedł najbardziej udany start Justyny. Trener Aleksander Wierietielny powiedział mi, że Justyna nie była tak dobrze przygotowana do sezonu już od trzech lat. Ja mu wierzę, bo w końcu on się na tym zna i jest najbliżej. Na pewno po drodze Justyna będzie startowała mniej i będzie inaczej niż było w przypadku poprzednich igrzysk. Stawia na styl klasyczny i na niektóre długie biegi maratońskie. Wszystko jest wybrane tak, żeby przygotować się do olimpijskiego biegu na 30 kilometrów. Na igrzyskach wystąpi też jednak w innych konkurencjach. Taki jest plan, a skoro Wierietielny twierdzi, że przygotowana jest dobrze i dodatkowo ma dużą motywację, to znów ma szansę walki o medal. Na podstawie tego, co mówi trener, szansa medalowa powinna być. Z Justyną wszystko jest w porządku. Bliską panu dyscypliną jest także kombinacja norweska. Co słychać w kadrze w tej dyscyplinie? Rok temu Adam Cieślar potrafił już wejść do czołowej dziesiątki Pucharu Świata. Jak będzie teraz, pod wodzą nowego szkoleniowca, Danny'ego Winkelmanna?Adamowi zdarzyła się taka sytuacja raz w Szwarcwaldzie. To jest jednak trochę mało, to tylko taki pojedynczy wynik. W biegach Cieślar i Paweł Słowiok osiągnęli już poziom światowej czołówki w kombinacji. W skokach jest natomiast pies pogrzebany. Liczymy na współpracę Winkelmanna ze Stefanem Horngacherem. Chodzi o to, żeby wszystko co najlepsze przenieść ze skoków również do kombinacji i podnieść skokowy poziom naszych dwuboistów. Gdy po skokach ma się stratę dwóch czy trzech minut to trudno potem liczyć na wysokie miejsca, można co najwyżej wskoczyć do trzydziestki. Powtórzę: aby uzyskać dobry wynik nie można pozwolić sobie na stratę w skokach. Proces odbudowywania formy skokowej u tej dwójki trwa już kilka jak kiedyś, na przełomie wieków, pracowaliśmy nad wyciągnięciem z dołka Adama Małysza. Trwało to nawet 12-14 miesięcy, zanim osiągnął poziom wyjściowy pierwszej dwudziestki Pucharu Świata. To było jeszcze zanim uzyskał wyniki, które przerosły oczekiwania nas wszystkich. Uważam jednak, że do igrzysk Cieślar i Słowiok mogą zdążyć, a wtedy moglibyśmy oczekiwać po nich wyników doprawdy zaskakujących, oczywiście jeśli poprawią swoje skoki. Na razie spokojnie trenują, a my czekamy. Postępy są, pierwszy start czeka ich w Kuusamo i już coś powie na temat ich jeszcze Szczepan Kupczak, który wraca po kontuzji. On akurat jest mocny w skokach, a gorzej biega. W tej chwili w grupie jest jednak wielka mobilizacja do pracy oraz chęć do osiągania lepszych wyników. Może być więc tak, że choć teraz mamy uprawnionych trzech zawodników, to na igrzyska wyślemy całą drużynę,. Jest jeszcze trochę czasu i może będzie czwarty zawodnik, a wtedy moglibyśmy wystartować w konkursie czy jest możliwy olimpijski debiut polskiej zawodniczki w kobiecym konkursie skoków? Dotąd na wielkich imprezach naszych dziewczyn nie było, nawet jeśli już punktowały w Pucharze było, bo też nie mieliśmy żadnej na odpowiednim poziomie. W tej chwili jest jednak Kamila Karpiel. Na razie nie jest uprawniona do wyjazdu na igrzyska, bo musi zdobyć punkty w Pucharze Świata. Jeżeli spełni kryteria i znajdzie się na liście zakwalifikowanych z FIS to oczywiście na igrzyska pojedzie. Zakładamy, że jej się uda i że wystartuje. Osiągnęła już taki poziom, że jest to skoki narciarskie w WP Pilot! Czy nowy będzie dla polskich skoczków jeszcze lepszy niż poprzedni? zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki inf. własna Polska Sporty zimowe Skoki narciarskie PZN Apoloniusz Tajner
Polscy sportowcy na igrzyskach zimowych. Wielu spotkał tragiczny los. Niezapomniani Stefania Biegun (1935-2016) - biegaczka narciarska, podczas Igrzysk Olimpijskich w Squaw Valley w 1960 roku zajęła 4 miejsce w sztafecie 3x5 km. Złota medalistka Uniwersjady z 1962 roku na 8 km. Po zakończeniu kariery trenowała siostry Władysławę i Józefę Majerczyk. Zmarła w Wetlinie, gdzie prowadziła warsztat rzemieślniczy i działalność handlową. W sztafecie startowała razem z żyjącą jeszcze Józefą Pęksa-Czerniawską i Heleną Gąsienicą Daniel-Lewandowską (1934-2013), olimpijką z Cortina d’Ampezzo 1956, pochowaną na Nowym Cmentarzu w Zakopanem. Gąsienica Daniel wcześniej startowała z Marią Gąsienicą Bukową-Kowalską (1936-2020), uczestniczką ZIO w Cortina d’Ampezzo w 1956, gdzie zajęły 5. miejsce w sztafecie 3 x 5 km. Maria Kowalska występowała razem z Józefą Czerniawską z domu Pęksa i Zofia Krzeptowska-Gąsienicą Bukową. Była żoną skoczka narciarskiego i kombinatora norweskiego, olimpijczyka Aleksandra Kowalskiego (1930-2009). Pochowani są na cmentarzu w Kościelisku. Syn Andrzej (ur. 1959) był skoczkiem narciarskim. Rodzeństwem Heleny byli Andrzej Gąsienica Daniel (1932-1991) - skoczek narciarski, Maria Gąsienica Daniel-Szatkowska (1936-2016) - narciarka alpejska, Józef Gąsienica Daniel (1945-2008) - kombinator norweski oraz żyjący jeszcze Franciszek Gąsienica Daniel - narciarz i skoczek. Roman Gąsienica-Sieczka (1934-2006) - skoczek narciarski, były rekordzista Wielkiej Krokwi, skrzypek. 24 października 1957 na skoczni w Harrachovie doznał wypadku na rozbiegu, upadając i zawisając na drucie, który rozerwał jego nogę. Doszło do martwicy i stopa została amputowana. Po półtora roku wyszedł z kliniki i zajął się stolarką. Władysław Tajner (1935-2012) - skoczek narciarski i alpejczyk, stryj Apoloniusza Tajnera. Trzykrotny rekordzista Wielkiej Krokwi. Po zakończeniu kariery pracował w fabryce nart w Austrii, potem wyemigrował do USA. Jego brat Leopold (1921-1993), ojciec Apoloniusza, był narciarzem i skoczkiem narciarskim. Później był konstruktorem wielu skoczni narciarskich Antoni Wieczorek (1924-1992) - skoczek narciarski, trener kadry narodowej. 15 marca 1948 roku w Planicy, jako pierwszy Polak w historii osiągnął granicę 100 metrów. Zginął w wypadku samochodowym w Złotych Morawcach na Słowacji, wracając z wakacji na południu Europy. Józef Huczek (1935-1972) - skoczek narciarski, olimpijczyk z Cortinie d’Ampezzo (1956). Zmarł w Szczyrku Antoni Łaciak (1939-1989) - skoczek narciarski, wicemistrz świata 1962 z Zakopanego z normalnej skoczni. Zmarł po operacji serca przeprowadzonej w szpitalu w Katowicach. Stanisław Marusarz (1913-1993) - wicemistrz świata 1938 z Lahti (K-65). Był nie tylko skoczkiem narciarskim. Startował także w narciarstwie alpejskim i kombinacji norweskiej. Czterokrotny olimpijczyk i 7-krotny uczestnik MŚ, 21-krotny MP. W czasie II wojny światowej jako podporucznik AK był kurierem tatrzańskim. Schwytany i skazany na karę śmierci przez gestapo. Nie przyjął propozycji trenowania niemieckich skoczków. Zasłynął brawurową ucieczką z więzienia przy Montelupich w Krakowie. Pod fałszywym nazwiskiem Stanisław Przystalski trenował węgierskich skoczków. W czasie jednych z zawodów został rozpoznany przez swojego dawnego rywala, niemieckiego skoczka Josefa Weilera (1921-1997). Ten go jednak nie wydał. Przez młodszych kolegów nazywany "Dziadkiem". Swój ostatni skok w życiu oddał w Zakopanem w 1979, w wieku 66 lat, na potrzeby filmu Dziadek Janusza Zielonackiego (1944-2019). Najlepszy Sportowiec Polski w roku 1938 w Plebiscycie Przeglądu Sportowego. Zmarł na zawał serca 29 października 1993, wygłaszając przemówienie na pogrzebie Wacława Felczaka – swojego dowódcy z czasów okupacji – na Cmentarzu Zasłużonych na Pęksowym Brzyzku w Zakopanem. Tam także został pochowany. Jego siostrą była Helena Marusarzówna (1918-1941) - narciarka alpejska, kurierka tatrzańska, żołnierka ZWZ. Schwytana przez żandarmerię słowacką i przekazana gestapo. 12 września 1941 rozstrzelano ją w Pogórskiej Woli koło Tarnowa. Pochowana na Pęksowym Brzyzku w Zakopanem. Bronisław Czech (1908-1944) - narciarz, trzykrotny olimpijczyk, taternik, wspinacz, ratownik górski, instruktor narciarski, pilot i instruktor szybowcowy. Występował zarówno w konkurencjach biegowych, zjazdowych, jak i kombinacji norweskiej i skokach narciarskich. Trzykrotny rekordzista Polski w długości skoku. W 1929 roku wygrał pokazowe zawody FIS w zjeździe na MŚ w Zakopanem, był także 4 w kombinacji norweskiej. Na Igrzyskach w Lake Placid (1932) 7 w kombinacji norweskiej, w GaPa w 1936 7 w sztafecie 4x10km. Aresztowany przez gestapo w 1940 roku i wywieziony do obozu koncentracyjnego Auschwitz, gdzie zmarł. Wcześniej nie przyjął propozycji trenowania kadry niemieckich narciarzy. Informacja o jego śmierci została przekazana jego siostrze, Stanisławie Czech-Walczakowej, przez rzeźbiarza Xawerego Dunikowskiego. Symboliczny grób Czecha znajduje się na Cmentarzu Zasłużonych na Pęksowym Brzyzku w Zakopanem. Izydor Gąsienica-Łuszczek (1912-1992) - skoczek narciarski i kombinator norweski. W czasie II wojny światowej siedział w Auschwitz razem z Bronisławem Czechem, gdzie razem pracowali w obozowym muzeum ze względu na swoje zdolności plastyczne. Po wojnie posądzono go o współpracę z Józefem Kurasiem „Ogniem”. Zaprzestano go ścigać po dwukrotnej interwencji Józefa Cyrankiewicza, który również był więźniem w obozie w Oświęcimiu. Pochowany na Nowym Cmentarzu w Zakopanem. Wojciech Gąsienica-Marcinowski (1911-1932) - skoczek narciarski, brązowy medalista Mistrzostw Polski 1932, taternik. Studiował prawo na Uniwersytecie Jagiellońskim. Zginął wraz z Tadeuszem Bośniackim w urwisku Zmarzłej Przełęczy w Tatrach. Pochowany na Nowym Cmentarzu w Zakopanem. Zdzisław Hryniewiecki (1938-1981) - skoczek narciarski. Były rekordzista Polski w długości skoku, były rekordzista skoczni w Wiśle. Według Wojciecha Fortuny był najlepszym polskim skoczkiem w okresie między Stanisławem Marusarzem a Adamem Małyszem. Jego seniorska kariera trwała zaledwie 4 lata do fatalnego upadku na skoczni w Wiśle-Malince 28 stycznia 1960 roku, czyli na dwa dni przed wyjazdem na Igrzyska Olimpijskie w Squaw Valley. Hryniewiecki złamał trzon kręgu szyjnego i stłukł klatkę piersiową. W wyniku urazu nastąpił natychmiastowy niedowład górnych kończyn i całkowity bezwład tułowia wraz z kończynami dolnymi. Resztę życia spędził na wózku inwalidzkim. Helmut Recknagel, który zdobył złoty medal na igrzyskach, przysłał go potem Hryniewieckiemu. Skoczek otrzymał nawet mieszkanie, samochód i pomoc w rehabilitacji. Odwiedzali go nawet znani Polacy ze Zbigniewem Cybulskim na czele. Hryniewiecki wziął ślub ze swoją pielęgniarką, Wandą Góralską. Niestety nie mógł mieć dzieci. Para rozwiodła się, a były skoczek popadł w alkoholizm. Mieszkał w Bielsku-Białej. Ostatnie lata spędził obłożnie chory w łóżku. Miał odleżyny na brzuchu. Pochowany na cmentarzu w Bielsku-Białej. Jego ojciec Stanisław przeżył go o 4 dni. Tadeusz Pawlusiak (1946-2011) - skoczek narciarski, prowadził nawet po pierwszej serii na MŚ w 1970. W drugiej jednak upadł i został sklasyfikowany na 34. miejscu. Podczas skoku na skoczni mamuciej w Ironwood w USA doznał bardzo groźnego wypadku, łamiąc sobie mostek. Zmarł w Wilkowicach. Józef Przybyła (1945-2009) - skoczek narciarski, w 1968 roku na skoczni Velikanka w Planicy ustanowił rekord Polski – 143 m. Po zakończeniu kariery pomagał zięciowi w warsztacie stolarskim. Zmarł w Buczkowicach i tam także został pochowany. Jan Haratyk (1913-190) - tuż przed wojną, w 1939 roku zdobył brązowy medal na mistrzostwach świata w Zakopanem w wojskowym biegu patrolowym (razem z Józefem Hamburgerem, Janem Czepczorem (1914-1990 - pochowany na cmentarzu w Jaworzynce) i Janem Wawrzaczem). W czasie II wojny światowej walczył we Francji. Adam Krzysztofiak (1951-2008) - skoczek narciarski, brązowy medalista Mistrzostw Europy juniorów z 1969 roku. Był trenerem Roberta Matei. Pod koniec życia ciężko zachorował. Pochowany na Nowym Cmentarzu w Zakopanem. Jan Kawulok (1946-2021) - polski narciarz, kombinator norweski, skoczek narciarski, olimpijczyk związany z Wisłą. Trenowała Jana Szturca, późniejszego trenera Adama Małysza. Stanisław Bobak (1956-2010) - skoczek narciarski, zdobywca trzeciego miejsca w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata sezonu 1979/1980. Wygrał jeden konkurs PŚ (Zakopane). Ponadto dwa razy zajął drugie miejsce i raz - trzecie. Rok po swoim największym sukcesie zakończył karierę z powodu złego stanu zdrowia. Na treningu wybił sobie czwarty i piąty kręg, dodatkowo cierpiał na ucisk lędźwiowego odcinka kręgosłupa. Utrzymywał się z renty wynoszącej 500 zł. Zmarł po długiej chorobie i został pochowany na cmentarzu w Zębie. Aleksander Kowalski (1902-1940) - hokeista, olimpijczyk St. Moritz 1928 i Lake Placid 1932, porucznik WP, ukończył SGH w 1928. Został zamordowany przez NKWD w Katyniu. Franciszek Groń-Gąsienica (1931-2014) - polski narciarz, kombinator norweski, skoczek narciarski, olimpijczyk. Pierwszy polski medalista zimowych igrzysk olimpijskich. Zdobył brązowy medal w kombinacji norweskiej podczas igrzysk w Cortina d’Ampezzo w 1956 roku. Został pochowany na Nowym Cmentarzu w Zakopanem. Mieczysław Ćwikła (1951-1991) - hokeista Stali Sanok i Cracovii, trener. Grał na pozycji obrońcy. Zmarł śmiercią tragiczną i został pochowany na cmentarzu Prądnik Czerwony (Batowicki) w Krakowie. Hokeistami zostali jego syn Marcin (ur. 1973) i wnuk Konrad (ur. 1995). Janusz Hajnos (1968-2019) - hokeista, reprezentant Polski, grający na pozycji napastnika. Zawodnik takich klubów jak Podhale Nowy Targ, GKS Katowice, KTH Krynica. Olimpijczyk z Albertvielle 1992 i 3-krotny MŚ, gdzie zdobył w sumie 8 bramek. Pochowany na cmentarzu w Nowym Targu. Jan Hampel (1933-1962) - hokeista, olimpijczyk z Oslo 1952. Grał na pozycji bramkarza. Występował w klubach z Katowic, Górniaka, z którym zdobył dwukrotnie tytuł mistrza Polski. Nie jest jasny rok jego śmierci. Według różnych źródeł miał umrzeć 3 grudnia 1962 roku. Tymczasem występują materiały, w których miał grać w reprezentacji Polski do 1965 z nich dotyczy jednak Krystiana Hampela. Inna data śmierci to 1975 roku, kiedy to Hampel miał zatruć się gazem w swoim mieszkaniu. Hilary Skarżyński (1925-1987) - hokeista (napastnik), trzykrotny olimpijczyk (10 goli). Bronił barw takich klubów jak Stal i Górnik Katowice. Zginął w wypadku samochodowym w Miami Beach. Michał Antuszewicz (1909-1993) - hokeista, który był reprezentantem... Mandżurii, gdzie się urodził. Nosił tam przydomek Król Lodu. Do Polski przyjechał dopiero w 1948 roku. Wystąpił na IO w Oslo w 1952. Bronił barw Legii Warszawa. Został pochowany na Cmentarzu Północnym w Warszawie. Stefan Csorich (1921-2008) - hokeista, dwukrotny olimpijczyk. Zawodnik KTH Krynica. W czasie II wojny światowej służył w armii gen. Maczka. W MŚ w Pradze w 1947 zdobył tytuł króla strzelców. Na igrzyska do Cortina d’Ampezzo nie pojechał z powodów politycznych. Potem był trenerem. Jego wnuk Marian Csorich także jest hokeistą. Zmarł w Gdańsku i został pochowany na cmentarzu w Krynicy-Zdroju. Henryk Handy (1940-2007) - hokeista Legii Warszawa i Górnik Murcki. Trenował Mariusza Czerkawskiego w GKS Tychy. Uczestnik MŚ 1963 i IO 1964. Henryk Bromowicz (1924-1982), właśc. Brommer - trzykrotny olimpijczyk z 1948, 1952 i 1956, hokeista Legii Warszawa, potem trener. Zmarł w wyniku obrażeń odniesionych w wypadku autobusowym. Mieczysław Chmura (1934-1980) - hokeista Podhala Nowy Targ, trener Zagłębia Sosnowiec i Stali Sanok, uczestnik IO w 19589 i MŚ w 1959. Zmarł w wyniku zatoru i został pochowany na cmentarzu w Nowym Targu. Rudolf Czech (1930-1975) - hokeista klubów Odra Opole oraz Legii Warszawa, dwukrotny olimpijczyk. W 1958 podczas zgrupowania Legii w Garmisch-Partenkirchen odłączył się od zespołu i pozostał na stałe w RFN. Zmarł w Krefeld. Tadeusz Świcarz "Kostek" (1920-2002) - hokeista i piłkarz związany z Polonią i Legią Warszawa, uczestnik IO w Oslo. Brał udział w powstaniu warszawskim. Wystąpił w pięciu meczach reprezentacji Polski w piłkę nożną. Pochowany na Cmentarzu Bródnowskim w Warszawie. Bracia Antoni Wróbel (1923-1988) - Naprzód Janów, olimpijczyk z Oslo, Adolf (1932- po 1986) - Naprzód Janów, Górnik Katowice, Legia Warszawa, olimpijczyk 1956 i Alfred "Dziura" Wróbel (1927-1993) - górnik, hokeista Górnika Katowice, uczestnik IO w 1952 i 1956. Robert Góralczyk (1943-1984) - obrońca, uczestnik 5xMŚ i dwukrotny olimpijczyk (1972,1976), zawodnik Baildonu Katowice, Legii Warszawa i Fortuny Wyry. Jego kariera trwała od 1955 do 1981. Potem był trener Unii Oświęcim. Zginął w wypadku samochodowym. Nieoficjalnie został przypadkowo trafiony kulą wystrzeloną ze strzelnicy MO, obok której brat Feliks Góralczyk (1950-1980) także był hokeistą, uczestnikiem IO w 1972. Tadeusz Kacik (1946-1988) - zawodnik grający na pozycji lewoskrzydłowego napastnika, olimpijczyk z Sapporo. Reprezentował barwy: Podhala Nowy Targ i KTH Krynica. Jego zięć Adam Wronka i wnuk Patryk Wronka także zostali hokeistami. Jerzy Potz (1953-2000) - wychowanek ŁKS Łódź, w którym grał do 1982. Następnie wyjechał do Niemiec, gdzie reprezentował barwy Eintrachtu Frankfurt (1986-1988) i EC Bad Nauheim (do 1990). Był jednym z czołowych obrońców w historii polskiego hokeja na lodzie. Rozegrał 198 spotkań w reprezentacji Polski w latach 1972-1989, co jest drugim wynikiem w historii po Henryku Gruthcie. Uczestniczył w igrzyskach olimpijskich w Sapporo (1972) (6. miejsce), Innsbrucku (1976) (6. miejsce), Lake Placid (1980) ( miejsce) i Calgary (1988) (10. miejsce). Jedenaście razy wystąpił w mistrzostwach świata, w tym sześć razy w grupie A. Zmarł na raka. Został pochowany na cmentarzu przy ul. Ogrodowej w Łodzi. Jan Bachleda-Curuś (1951-2009) - narciarz alpejski, srebrny medalista uniwersjady z 1978. Brat Andrzeja Bachledy, jedynego polskiego medalisty MŚ w narciarstwie alpejskim. Był synem śpiewaka Andrzeja Bachledy-Curusia (1923-2009), który zmarł dzień po synu. Pochowany na Nowym Cmentarzu w Zakopanem. Elwira Seroczyńska (1931-2004) - panczenistka, wywalczyła srebro w Squaw Valley 1960 - 1500 m w łyżwiarstwie szybkim. Zmarła w Londynie, gdzie pojechała przed świętami Bożego Narodzenia odwiedzić syna. Doznała tam udaru. Pochowana na Powązkach Wojskowych w Warszawie. Stanisław Paczka (1945-1969) - zginął na torze podczas MŚ w saneczkarstwie w Koenigssee w 1969 roku. Po wypadnięciu z trasy uderzył głową w drzewo - cmentarz w Mikuszowicach. Jerzy Wojnar (1930-2005) - inżynier-ceramik po AGH w Krakowie, trzykrotny rekordzista świata w szybownictwie, syn prof. Józefa Wojnara (1902-1990). Pochowany na Cmentarzu Służewieckim przy ul. Wałbrzyskiej w Warszawie. Był mistrzem świata w saneczkarstwie w 1958 i 1961 oraz wicemistrzem w 1962. Brał udział na Igrzyskach w Innsbrucku (1964) i Grenoble (1968). W Innsbrucku zginął jego kuzyn Kazimierz Kay-Skrzypecki (1909-1964), który reprezentował Wielką Brytanię. Doznał obrażeń podczas startu na torze olimpijskim. Został pochowany na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie. W czasie ZIO w 1964 roku zginął także australijski narciarz alpejski Ross Milne (1944-1964).
tajner były skoczek narciarski krzyżówka